Internet miejski w dużych polski miastach już nie jest niczym nowym. Coraz częściej decydują się na niego również mniejsze miasteczka, co spotyka się z dużym uznaniem i zadowoleniem ich mieszkańców. A co powiecie na sieć bezprzewodową umieszczoną w koszach na śmieci? Pomysł prosto zza oceanu.

Naukowcy i eksperci zaskakują nas na każdym kroku swoimi niekonwencjonalnymi pomysłami. Ich kreatywność wzbudza wiele emocji, nieustannie w mediach pojawiają się coraz to nowsze, jeszcze bardziej niezwykłe rozwiązania. Firma BigBelly postanowiła zmienić nieco przeznaczenie nowojorskich koszów na śmieci. Owszem, nadal służą one do utrzymania porządku, jednak ich zakres zastosowania nieco się powiększył. Pod koniec ubiegłego roku w ramach akcji próbnej firma wyposażyła dwa swoje kosze w hotspoty Wi-Fi. Niecodzienny pomysł, jednak jak się okazało, bardzo skuteczny. Znajdując się w obrębie Manhattanu, można było skorzystać z dostępu do Internetu o prędkości do 75 megabaitów na sekundę. Brzmi imponująco, tym bardziej, że to Internet „płynący” prosto z niepozornych koszy na śmieci.

Kosz na śmieci i hotspot Wi-Fi to jednak nie jedyne możliwości, jakie dostarcza tak udoskonalony kosz. Firm informuje, że będą one w stanie dostarczać informacji do zakładu oczyszczania śmieci o tym, czy kosze są pełne, czy zapach, który się z nich wydobywa nie wpływa na komfort przechodniów, a nawet czy kosz płonie! W ten sposób łatwiej będzie można utrzymać porządek w mieście, opróżniając kosze zawsze wtedy, kiedy będzie to wymagane. Może to wpłynąć również na szybszą reakcję na stosunkowo często pojawiające się podpalenia koszy lub zwyczajnie samoistne ich zapalenie się spowodowane wrzucaniem do nich niedopałków.

Hotspot Wi-Fi w koszach na śmieci? Dlaczego nie! Każde miejsce można udoskonalić i wyposażyć w inną praktyczną i przydatną funkcję. Czy takie rozwiązanie sprawdziłoby się również w naszym kraju? Chyba nie mamy nic przeciwko, prawda?